Otaku Forum

Wszystko o mandze i anime jak i muzyce. Można tutaj także popisać sie zdolnościami artystycznymi jak i pisarskimi.


  • Index
  •  » Yaoi
  •  » Gokudera x Tsuna (5627) KHR "Śmierć"

#1 2013-04-13 20:04:37

Miko

Ninja

13312583
Zarejestrowany: 2013-04-13
Posty: 71
Punktów :   

Gokudera x Tsuna (5627) KHR "Śmierć"

Kiedy to w ogóle było? Rok…? Nie, to było  wcześniej… W każdym razie czas nie maznaczenia wobec wszechświata! I tak w każdym razie przezywam to każdego dniajakby to zdarzyło się wczoraj… Z tego dnia pamiętam tylko jedno… że mnie niebyło gdy to się stało, nie było mnie jak umierał, nie zasłoniłem go własnymciałem osłaniając go od śmierci. wszystkie moje zmysły nie mogły przyjąć tego dowiadomości… Dziesiąty… Nie mogłeś zginąć…! Te rany postrzałowe nie mogły byćprawdziwe! Ręce mi się trzęsły… nie… on żył…! Yamamoto tam był… czemu go niezasłonił! Dlaczego zawiódł…!? Dlaczego Dziesiąty mnie tam nie zabrał!? Wszystkobyło by inaczej… Teraz ja bym leżał w trumnie z uśmiechem bo ocaliłem… ocaliłemmoje niebo… to nie było mi dane…

Yamamoto siedział ze spuszczoną głową… jedynie pospływających po podłodze kroplach mogłem stwierdzić że płacze, nie wydawałżadnych dźwięków. Właściwie co mnie to obchodziło… to on był winien… nie… jabyłem winny! Ja… bo mnie tam nie było… ja… Poderwałem się na równe nogi izłapałem Takeshiego za kołnierz… popatrzał na mnie pustymi oczami… miał takiesamo spojrzenie jak ja… chciałem go teraz zabić… zatłuc jak psa! Ale zdałemsobie sprawę że ten nawet by się nie bronił… puściłem go i wybiegłem z pokoju.W przejściu potrąciłem kogoś… teraz nie obchodziło mnie kim jest ta osoba,chciałem biec dalej, jak najdalej… pozwolić by mordercy mojego… Dziesiątegodorwali i  mnie. Jednak ten ktośpociągnął mnie i przycisnął do ściany, dopiero teraz zdałem sobie sprawę że tonikt inny jak Mukuro. Patrzał na mnie tym swoim obleśnym dzikim spojrzeniem.Przez chwile nic nie mówiliśmy gdy próbowałem się wyrwać ten przytrzymywał mniemocniej.  ‘Kłamstwo zawiera się wprawdzie, prawda w kłamstwie Hayato…’ szeptał ‘To co Ci się teraz wydaje prawdąmoże być kłamstwem… a to co jest kłamstwem będzie prawdą…’ w tym momencie mniepuścił. Nie rozumiałem jego słów nie w tym momencie! Nie chciałem słuchać…pobiegłem do pokoju Dziesiątego i padłem tam na kolana zalewając się dzikim krztuszącympłaczem, zacząłem się dusić… ‘Tsuna… Dziesiąty… czemu… czemu!? Dlaczego… niezdążyłem Ci tego wyznać… ‘

Minęło wiele dni... moja powierzchowna powłoka sięuspokoiła, albo po prostu nie miałem łez… Poszedłem na symboliczny gróbDziesiątego. Byłem tu codziennie i spędzałem tu wiele godzin patrząc na trumnęktóra wyglądała tak groteskowo na tle drzew w tym lesie. Zbliżałem się od nieji nagle jej wielko się rozwarło, nie bacząc na to że to pewnie były mojeschorowane nerwy pobiegłem do niej i zobaczyłem dłoń. Moje serce zamarło nakilka chwil ‘Dze…Dziesiąty!’ krzyknąłem.

Nagle stało się coś strasznego… poczułem jak się rozmywam…sen?! Nie… to było prawdziwe… moje dłonie się rozpadały… cały się rozpadałem napył! Zdążyłem jedynie zobaczyć że spod wieka trumny wygląda Dziesiąty… Miałtaką dziecinną twarz… ‘Dziesiąty… ‘ zaszeptałem ale na pewno już mnie nieusłyszał… zniknąłem.

Dryfowałem totalnie nieświadomy w niebycie… Czy to byłaśmierć? Czy moje marzenie się spełniło? Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie nażadne pytanie bo byłem niczym… tylko małym atomem, porywanym przez innecząsteczki wirującym bez większego celu… Czas tu nie istniał… nie było ani jegoani mnie… czy nie tego pragnąłem? Spokoju? Nicości? 

Skoro nie było czasu to i nie mogłem wiedzieć ile to trwało,sen? Tak to musiał być sen… Zbudziłem się nagle z głębokiego snu, przez kilkakrótkich chwil nie wiedziałem czym jestem… Z czego się składam i dlaczego widzęnad sobą coś tak znajomego jak odeskowany sufit pokoju w którym spędziłem kilkaostatnich lat… Moje płuca i serce zaczęły pracować i pierwszym wdechemuświadomiłem sobie o swoim istnieniu… wszystkie informacje spłynęły na mniejednym bolesnym strumieniem… ‘Dziesiąty!!!!’ krzyknąłem łapiąc się za głowę izacząłem się bujać. ‘Słucham…?’ usłyszałem jego głos i jak na zawołaniezamarłem… jego? Ten głos należał do niego…?! ‘Gokudera-kun…’ zaszeptał w chwiligdy utkwiłem wzrok w ciemnej postaci w drzwiach… nie mogłem go poznać… przezchwilę nie reagowałem, postać zbliżała się coraz bardziej aż w końcu usiadła nałóżku i dotknęła mojego policzka. Zdałem sobie że śnię… to nie mogła byćprawda… ten troskliwy ciepły głos nie mógł do niego należeć, Dziesiąty zginą!Dotyk jednak nie przerywał się nawet na chwilę ‘Hayato… wybacz mi… niewiedziałem… przepraszam…’ szeptał. Ja z kolei nie mogłem wydusić słowa… jakbycoś utkwiło mi w gardle. Złapałem jedynie jego dłoń jak tonący brzytwy ipopatrzałem na jego zatroskaną twarz… Był ciepły… żywy?! Sen?! To teraz się nieliczyło w swojej szaleńczej fobii padłem przed nim na kolana i chwyciłem jegostopy. Ten wzdrygnął się ‘Przestań Gokudera-kun!’ nie lubił tego.. tak to byłon… ‘Wybacz mi… wybacz! Nie uratowałem Cię! Nie zdołałem! Zawiodłem!!!!’zalałem się dzikim płaczem, Tsuna pochylił się nade mną i po prostu mnieprzytulił… to było tak dziwne doświadczenie, teraz mogłem się przekonać że jegoserce bije… ‘Nie… nie zawiodłeś… ta..taki był plan…’ zaszeptał z lekkimrumieńcem Tsunayoshi. ‘Plan…? ‘ mruknąłem zaskoczony. ‘Jaki Plan?!’ oderwałemsię od niego. ‘Bym zginął… ale… nie zginąłem… ‘ zaszeptał spuszcząc głowę‘Mukuro stworzył moją iluzję która zginęła, dali się podejść. Wybacz że kosztemtwojego cierpienia… ale zwyciężyliśmy!’ słysząc jego słowa zamarłem… To o tochodziło Mukuro.. „prawda była kłamstwem!” Nie obchodziło mnie teraz mojecierpienie, ważne że żył! Rzuciłem się na niego i przytuliłem drżącymiramionami.  ‘Nie skrzywdzę Was… Ciebie…Nigdy więcej…’ Dodał Tsuna i nagle pocałował mnie w policzek, porwany emocjamipocałowałem go namiętnie, niema dziko w usta trzymając go kurczowo jakbym siębał że jest tylko kolejną iluzją… gdy po chwili zdałem sobie sprawę żeDziesiąty odwzajemnia ten pocałunek zadrżałem na całym ciele ale niezaprzestałem tego…

Teraz właśnie po tym roku… trzymałem go w swoich ramionach iwdychałem zapach jego kasztanowych włosów. Gładziłem jego ramiona i brzuchsadzając między swoimi nogami i patrzałem ja wypełnia kolejne dokumenty… Byłmój a ja jego…  nic się więcej nieliczyło… Słowa mojej miłości której nie zdołałem mu wyjawić przed jego fikcyjnąśmiercią były teraz wypowiadane przeze mnie co chwila, w każdą upojną noc ikażdy poranek…

Offline

 
  • Index
  •  » Yaoi
  •  » Gokudera x Tsuna (5627) KHR "Śmierć"

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.priv-m2.pun.pl www.ratujmyafryke.pun.pl www.bbo.pun.pl www.nilfgaardguild.pun.pl www.rpkolonia.pun.pl